Chirurżka czy inne podobne nazwy są trudne do wymówienia
Zmarszczka czy bezwzględny też się trudno wymawia, ale jakoś nikt nie postuluje, żeby je usunąć z języka polskiego i słowników.
Polecamy trenować na słowach:
źdźbło, krnąbrny, następstwa, wrzeszczeć, chrząszcz, brzmieć.
Można też wymawiać imię Grzegorz i dodać do niego nazwisko Brzęczyszczykiewicz, które dzisiaj już na żadnej osobie, znającej stare filmy nie robi wrażenia.
Pilotka to czapka, a magisterka jest pisana przez magistra
A adwokat to alkohol, a pilot to do telewizora.
Wolę członkinię niż członka (np. walnego zgromadzenia).
Homonimy (wyrazy o więcej niż jednym znaczeniu) istnieją w każdym języku i średnio przeciętny człowiek w wieku podstawówki ogarnia, że ich znaczenie zależy od konkteksty użycia.
Samo słowo zawód ma dwa znaczenia: pracy i np. zawodu miłosnego.
Oto tylko kilka przykładów (jeszcze)
Stolarz:
zawód: osoba zajmująca się obróbką drewna.
inny sens: narzędzie służące do wyznaczania kątów prostych.
Dziennikarz:
zawód: osoba pracująca w dziedzinie mediów, zajmująca się tworzeniem i redagowaniem materiałów informacyjnych.
inny sens: osoba prowadząca dziennik (jak kronikarz).
Barman:
zawód: osoba pracująca w barze, przygotowująca napoje alkoholowe.
inny sens: urządzenie do przygotowywania kawy.
Kierowca:
zawód: osoba prowadząca pojazd.
inny sens: osoba odpowiedzialna za kierowanie czymś, np. kierowca orkiestry.
Szewc:
zawód: osoba zajmująca się naprawą obuwia.
inny sens: ptak drapieżny z rodziny jastrzębiowatych.
Bokser:
zawód: osoba bijąca się na ringu
inny sens: rasa psa
Grafik:
zawód: tworzy grafiki (ilustracje)
inny sens: harmonogram
To nowy wymysł i nie ma się co przejmować modą
W skrócie: feminatywy były z nami od stuleci (z silnym wykorzystaniem na początku XX wieku), zostały skasowane w PRL (dzięki rusycyzmom). Dlatego warto do nich wrócić.
Za Wiki:
Rozwój słowotwórczej kategorii żeńskości, istniejącej od wieków, nastąpił wraz z emancypacją kobiet, wskutek której narodziła się „potrzeba nowego nazewnictwa funkcji, zawodów, urzędów, które dotychczas były przez kobiety rzadko piastowane”. W XIX-wiecznych zwyczajach językowych funkcjonowały „neutralne stylowo odpowiedniki nazw męskoosobowych (np. docentka, doktorka, profesorka, weterynarka)”. W polszczyźnie na przełomie XIX i XX wieku występowała tendencja do „symetrycznego urabiania feminatywów”. [styl do poprawy] W efekcie słowniki pierwszej połowy XX wieku notowały generalnie więcej nazw żeńskich niż w drugiej połowie stulecia.
https://www.wikiwand.com/pl/Feminatyw
Same kobiety tego nie chcą
W badaniu „Język ofert pracy” z 2021 roku, którego partnerem była Fundacja Sukcesu Pisanego Szminką, wzięło udział blisko 18 tysięcy respondentek. Wyniki wyraźnie pokazały, że kobiety chcą, aby feminatywy były uwzględniane przez pracodawców. Aż 83% kobiet zgodnie stwierdziło, że nazwy stanowisk takie jak np.: prawniczka, psycholożka, ekspertka czy programistka powinny być używane na równi z męskimi odpowiednikami tych zawodów.
https://porady.pracuj.pl/zycie-zawodowe/feminatywy-na-rynku-pracy/
Skoro chcecie zawody, powinny być zwierzęta (koń i konina) i rośliny (palma i palmo)
(serio znalazłam taki argument)
Pomijam, że zwierzątka mają swoje żeńskie nazwy, których uczy się w rejonach przedszkola. Uwaga, podaję odpowiedź: klacz, to "żona" konia. Podobnie jak krowa-byk, świnia-locha, kura-kogut itd.
Rośliny, czego dowiadujemy się na biologii trochę później, nie posiadają "męskiej" i "żeńskiej" tożsamości czy płciowości. Nie ma pani palmy i pana palmo
Managerka czy dyrektorka to małe dziewczynki
Owszem, używa się końcówki "ka" do zdrobnień: dziewczyna-dziewczynka; jeśli przeszkadza to, zawsze można stosować inne rozwiązania: managera i dyrektora, jeśli nie brzmi to za bardzo "groźnie".
Sam fakt, że coś brzmi "zbyt miękko" czy "uwłaczająco" jest najlepszym dowodem dlaczego należy stosować feminatywów. To nasz mózg, przyzwyczajony do nazw męskich, odejmuje kobietom kompetencji, twardości itd.
Wolę zlikwidować pay gap a nie walczyć o nazwy
Pay gap (w skrócie) wynika z oceniania (i cenienia) kobiet niżej niż mężczyzn. Jest wiele badań na to, że to samo CV z danymi kobiety lub mężczyzny jest oceniane inaczej. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4554714/
Mój ulubiony przykład, to fakt, że po wykorzystaniu ślepych przesłuchań (nie widać kto gra), odsetek kobiet w amerykańskich orkiestrach wzrósł z 5% w latach, do 25% w latach 90, do 40% w 2019.
Nie da się więc walczyć z pay gap inaczej niż zmieniając podejście do kobiet. Do tego dokładnie służą feminatywy -
Zamiast ministra wolę pani minister
Jeśli już, to powinien być pan minister i pani ministra, ale po co sobie paniować i panować?
Poza tym marketerka brzmi lepiej niż pani marketer albo pani marketingowiec
Są tematy ważniejsze niż nazwy zawodów
To się tym nie zajmuj i stosuj feminatywy. Wróć do tych ważniejszych tematów.
Feminatywy otwierają drogę dla menelic i żulic?
Oraz lumpic i cwelic. Nie rozumiem, jaki to problem?
Problem pojawia się przy mężu stanu, bo raczej nie o żonę stanu chodzi. Ale może być kobietą stanu i już.
Zauważmy, że mamy księgowe, ale o księgowego już dużo gorzej. Nierówność działa w obie strony.
Jestem managerem, bo jestem równa mężczyznom
Marketerka też jest równa mężczyznom. Swoją drogą jesteś równa, a nie równy ;) Stosowanie feminatywów nie umniejsza osiągnięć, nie ogranicza wolności i nie wpływa na samoocenę. Ale może wpłynąć na innych dookoła nas i o to chodzi,
Będę stosował feminatywy jak będą mogły dźwigać tyle co faceci
Po pierwsze - język to kwestia społeczna; dźwiganie (czegokolwiek) to kwestia biologii. To trochę jak powiedzenie, że się nie będzie stosowało męskich form, dopóki mężczyźni nie zaczną rodzić dzieci. Równie uzasadnione.
Po drugie, górniczki, hutniczki, robotnice, śmieciarki, analityczki, koparki (żeby nie sięgać tylko po nazwy zawodów z kadry kierowniczej) mogą wykonywać różne zadania zgodne z zawodem i mogą być inne niż męskie. Jako Ślązaczka czekam na sztygarki ;)
"Słysząc psycholoszka i tak widzę zwariowaną świnie w dzikim pląsie"
(pisownia oryginalna)
Psycholożka (od psychologa, tam jest G wymienne na Ż) nie ma nic wspólnego z lochą - samicą świni.
A jeśli opierać by język na tym co się komu kojarzy, to byłoby trochę ciężko, prawda? Na szczęście, mamy normy i ramy i reguły, a nie majaki.
Jak się widzi pląsające świnie zalecam wizytę u osoby z odpowiednią specjalizacją
Pozbądźmy się ó/u, ch/h i rz/ż - będzie prościej.
Feminatywy nie utrudniają języka. Owszem, stosowanie form męskich i żeńskich może wydłużyć tekst czy wypowiedź:
Drogie Koleżanki i Drodzy Koledzy, lekarze i lekarki, nurkowie i nurkinie itd.
Nie mniej to narzędzie do próby wyrównania sytuacji społecznej kobiet, więc można się trochę wysilić, prawda?
Plus zawsze można stosować neuratywy: osoby lekarskie, osoby nurkujęce itd.
W angielskim nie ma feminatywów
Istnieje police officer zamiast policeman czy policewoman. Ale istnieje actor and actress, więc o co chodzi?
PLus polski to nie angielski.
Feminatywy niczego nie zmienią
Same feminatywy wiadomo, że świata nie zbawią, ale to jeden z wielu elementów zmiany, która jest maratonem, a nie sprintem. To nie znaczy, że nie warto tej zmiany zaczynać.
Dziś feminatywy, jutro upadek cywilizacji
Oby cywilizacji patriarchalnej, ale na pewno nie cywilizacji w ogóle.
Jasne, feminatywy tylko dla dyrektorek i managerek
Nie. Dla wszystkich. Murarek, tynkarek, spawarek, szambonurkiń, górniczek, hutniczek, koparek, budowniczych, analityczek, śmieciarek, grabarek i innych.
Kobiety mają kompleksy, stąd pomysł na feminatywy
To raczej ludzie, którzy ich nie stosują mają kompleksy, bo argumentacja często brzmi: to niepoważne, to źle brzmi, mylą się słowa (np. marynarka czy pilotka).